Dzień bez obiboczenia się dał mi poważnie w kość. W końcu umyłam okna, zajęłam się również sianiem, pikowaniem i przesadzaniem. Wszystko fajnie, ale na moim parapecie miejsca już brak. Przydałby się większy. Po co mi to było? Teraz bolą mnie stetryczałe plecy, trza chyba zrobić wykładkę na kanapie.
O cebula się znalazła 🙂
Kurcze masz więcej zielonego na parapecie niż ja w mieszkaniu
nie mam już wolnej donicy na tę cebulę, więc będzie sobie rosła w powietrzu. 😉
Nie wiesz co tracisz, pomidorówka z bazylią, rozmaite pasty również z bazylią, twarożek z wyżej wymienioną i rzeżuchą, albo z samym szczypiorkiem. Na parapecie jest też kolendra i oregano ale chyba zbyt małe by rozpoznać 🙂
Wiem o czym mówisz ale ja reprezentuję gatunek homoconsumptionis,a nie homorolnicus 🙂 mam dwie lewe ręce do siania,dbania, koszenia, o gotowaniu nie wspomnę 😦
-no też okno poszło w ruch……przyjemnego leniuchowania
🙂
Kurcze, zawstydzacie mnie chyba jutro też umyję okna.
Ty tez odpoczywaj po robocie 😉
Okna jutro myjemy na zmianę z mężem:))
A szczypiorek też mam, tylko ciągle znika:D
Apetyczny parapet masz!
frapujące, u mnie też znika ;). Ale przechytrzyłam skurczybyka – „dosadzam” na bieżąco.
jej… zawstydzasz niejednego farmera 😉
sie wie 😉
R., to się nazywa lenistwo a nie dwie lewe ręce 😛
Ććććśśśśsiiiii…. nikt nie musi wiedzieć, oficjalnie zielone mnie nie lubi, wszystko zamienia się w brązowo-oklapłe
tak, tak… też tak mawiam jak zapomnę podlać, w następstwie topię roślinę w wodzie 😛
W firmie której poprzednio pracowałem pani od porządku (by nie mówić sprzątaczka) postanowiła poprawić wizerunek mojego pokoju i zainstalowała kilka kwiatków. Sam nie wiem jak to się stało, czy mówiła mi ile razy podlewać, czy też, że sama będzie oto dbać (?), zielsko padło jak długie. Żadna reanimacja nie pomogła.
W obecnej firmie, na jesieni dostałem samodzielny pokój, podczas jednej z wizyt szefa (taki zwyczaj dziwaczy, czasem szef odwiedza pracowników i siada na fotelu „klienta”) stwierdził on, że brakuje u mnie zieleni. Zanim zareagowałem, panie od czystości wparowały z zielskiem i ustawiły je jak należy. Do dziś walczę z jakimiś wrednymi muszkami, które mieszkają w tym zielsku i żadne reklamacje nie odnoszą skutku. Panie już zainstalowały w tych chaszczach jakieś magiczne pałeczki, tabak i jakiś biały proszek (swoją drogą ciekawe co to jest, i skąd go wzięły), a te latające dziadostwo nic sobie z tego nie robi. Postanowiłem podczas przerwy świątecznej przymrozić draństwo klimą tylko nie wiem czy zielsko wytrzyma, a raczej jak się wyspowiadam z sytuacji podczas następnej wizyty szefa, przecież nie zgonie wszystkiego na panie od czystości, nie jestem takim draniem. I bądź tu człowiekiem w zielonej dżungli.
ehehehe, a jak te muszki wyglądają? może Ci pomogę 😉 Jak widzisz chcesz czy nie roślinność sama do Ciebie lgnie 😉
Kurcze, takie małe z parą skrzydełek, jak w poniedziałek upoluję jakąś i jakimś cudem nie będzie przypominać brązowej plamki, to zrobię zdjęcie macro i Ci prześlę. Czy może tak być?
right! oczywiście pod warunkiem, że chcesz z nimi walczyć 😉 Jeśli jednak masz plan wywalić zielsko w cholerę to nie wysyłaj mi tych zdjęć – nie kolekcjonuje fotografii robali 😛
jednakowoż podejrzewam jakiegoś mączlika, ale żeby się upewnić potrzebuje fot… przydatna byłaby również informacja co to za roślina zagnieździła się przy pomocy pań sprzątających u Ciebie w pokoju…
Postaram się zdobyć kompleksową dokumentację fotograficzną. Dotychczasowa konwersacja z paniami sprowadzała się do robienia z mej osoby wariata widzącego muszki w pokoju, więc nie liczę na współpracę w określaniu nazwy pasożyta jak i nosiciela. Jak uda Ci się wydusić zemnie informację, która przyczyni się do sukcesu na polu walki z pasożytem to masz u mnie dobre wińsko (wysyłam DHL-em pod wskazany adres), już jestem u kresu cierpliwości i krawędzi ciśnięcia donicami przez okno (samochód szefa stoi po drugiej stronie 🙂 budynku). Obawiam się tyko, że podczas następnej wizyty zaproponuje mi (szef) większą roślinę (wielkości drzewa) i jego mieszkańcy będą równie więksi.
Tak na poważnie, to mam coś w sobie takiego magicznego, że jak bym zamieszkał w lesie (chodź go bardzo lubię) to by padł w całości w pierwszym miesiącu koegzystencji 😦
tylko dowiedz się co za roślinę hodujesz w pokoju – to ważne 😉
Czy zdjęcia Ci wystarczą? Nie chcę zbędnych dialogów, panie żyją własnym życiem.
PS Jeszce nie śpisz?
Oto przyczyna kłopotow
I think so…. kończę browarka i udaję się na zasłużony… 😉
Ja swojego właśnie skończyłem 🙂
jeszcze pół kasztelana mam do zmęczenia 😉
lucky you 🙂
Kasztelan, hmm regionalne piwko 🙂
wolę inne, ale jakoś tak sam nawinął się pod rękę 😉
Niepasteryzowany czy zwykły?
niepasteryzowany rzecz jasna 🙂
No proszę, 😀
Ja mieszkam jeszcze bliżej źródełka niż ty 🙂
dla mnie źródełko to bije w Czachach, ale dziś wsparłam polski przemysł piwowarski 😉
😦
dobra, chodźmy już spać 😉
ok
dobranoc
Czesi mają piwko, to prawda. Ale na co dzień sierpecki produkt jest jak znalazł. Wychował tyle świetnych pokoleń 🙂